POSŁANIEC ANTONIEGO

Skrzydła czy kaganiec, czyli o tradycjach i „tradycjach”

Jerzy Szyran OFMConv ZwyczajeKultura Wiara
1/2018
Skrzydła czy kaganiec, czyli o tradycjach i „tradycjach”
Tradycja (łac. traditio) to przekazywane z pokolenia na pokolenie treści kultury (takie, jak: obyczaje, poglądy, wierzenia, sposoby myślenia i zachowania, normy społeczne), uznane przez zbiorowość za społecznie doniosłe dla jej współczesności i przyszłości. Do tej krótkiej definicji można jeszcze dorzucić tradycje rodzinne, właściwe dla specyfiki indywidualnej rodziny (na niedzielne śniadanie zawsze były blincziki, w innych rodzinach na obiad niedzielny zawsze był obowiązkowy rosół) oraz indywidualne – pielęgnowane przez poszczególne osoby (I. Kant tradycyjnie codziennie o tej samej porze wychodził na spacer w Królewcu). Dziś młode pokolenie nie przejmuje się tradycją, przejmując bardziej „nowoczesne” trendy płynące z innych regionów kulturowych. Podejmując niniejszą problematykę w dalszej części naszej refleksji wprowadzimy dwa rozróżnienia tradycja ‑ rozumiana jako coś pozytywnego i „tradycja” jako coś obcego.

Kościół – ocalić świętowanie od zatracenia
Podstawową bazą dla pielęgnowania tradycji w pierwszym rzędzie jest Kościół, jako depozytariusz Objawienia Bożego i Tradycji – spuścizny wiary i obrzędowości wypracowanej przez Ojców wiary. W tym kontekście należy przypomnieć tradycję obchodów dni świętych wywodzącą się ze Starego Testamentu – dni dla Pana. Dzisiejsza bowiem „tradycja” sprowadza dni święte do rangi dnia wolnego od zwykłego toku zajęć, co staje się przyczyną zatracenia ich sakralnego charakteru. Stąd obserwujemy „tradycję” Świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy spędzanych w różnych miejscach wypoczynkowych. Tymczasem tradycja chrześcijańska nie ogranicza świętowania jedynie do uczestnictwa we Mszy Świętej, lecz wskazuje na przeznaczenie tego dnia na wyłączność dla Boga, który w tym dniu winien stać się centrum refleksji nad obchodzoną tajemnicą zbawienia.
Dzisiejsze świętowanie stało się pozbawione treści – nikt nie pyta dlaczego coś świętujemy (por. Pwt 6,20). Wyzuty z treści obrzęd staje się przestrzenią, która musi być wypełniona, najczęściej laickimi „tradycjami”.
Inną „tradycją” świąteczną jest „spęd rodzinny”, gdzie wspólne ucztowanie przy stole, z małym przerywnikiem na Eucharystię, staje się sposobem na święta. Podwójna wigilia podwójne śniadanie wielkanocne, by nie obrazić żadnej z teściowych stało się już „tradycją” świętowania młodych małżeństw. Tymczasem każda rodzina potrzebuje w tym dniu bycia ze sobą, by święta stały się okazją do dialogu, okazania miłości i bliskości. Wyłączność miłości małżeńskiej (por. HV,9) dotyczy także pewnej intymności świętowania.

Rodzina – miejsce tradycji
Każda rodzina ciągnie za sobą od pokoleń jakieś zwyczaje i tradycje, i niezależnie od aktualnego miejsca pobytu, winna je pielęgnować jako element własnej tożsamości (five o`clock dla Anglika jest święte wszędzie). Rodzina bowiem jest pewną komórką, funkcjonującą w społeczeństwie, ale jednocześnie jest swoistą enklawą, która ma prawo do pielęgnowania własnych tradycji. Tragicznym jest, gdy wiele rodzin chwyta „tradycje”, które nie mają żadnego zakorzenienia ani w chrześcijaństwie, ani tym bardziej w przodkach. Taką „tradycją” niewątpliwie dla wielu rodzin stają się spotkania rodzinne zalewane potokami alkoholu, który „tradycyjnie” pije się do końca. Pośród nich na pierwsze miejsce wysuwa się wesele. Moi znajomi kilka lat temu postanowili, że ich wesele będzie bezalkoholowe. Ok. 75% rodziny po jednej i po drugiej stronie odmówiło przybycia. Tradycja umiaru we wszystkim jest dobrą zasadą, która powinna być kultywowana w rodzinach.

Naród – przestrzeń tradycji
Mówiąc o jakimkolwiek narodzie mamy na myśli pewien zbiór osób, których siłą łączącą jest wspólna przestrzeń przebywania (granice państwa), wspólna historia i język oraz kultura. Niemniej w każdym narodzie można wyodrębnić regiony, które cieszą się własnymi tradycjami, wyrosłymi na przestrzeni wieków. Właśnie to piękno własnych tradycji warte jest zachowania i pielęgnowania. Dziś wiele tradycji regionalnych (kolędowanie z Turoniem) czy też powszechnych (śmigus-dyngus), powoli zanika. Niestety w to miejsce młode pokolenie wprowadza „tradycje” zaczerpnięte z pogaństwa, doszukując się w nich wątpliwych wartości. Tragedią jest, że za propagowaniem wielu „tradycji” stoją instytucje (przedszkola, szkoły, domy kultury), które ze swej natury i powołania winny stać na straży pielęgnowania wartości rodzimych, wyrosłych z łona dziedzictwa historii i kultury.

Indywidualizm – moja tradycja
Tradycja wypracowana jest poprzez wytworzenie dobrego lub neutralnego nawyku. Dziś należy już mówić o pewnej „tradycji” braku zasad we współżyciu międzyludzkim: brak słowności, punktualności, porządku działania, systematyczności, itd. Tymczasem dobrą tradycją, którą człowiek winien wprowadzić do swojego życia, są pozytywne cechy, nawet, gdy cały świat robi inaczej.

***
Tradycja i „tradycja” – dwa identycznie brzmiące słowa, za którymi kryje się różne znaczenie aksjologiczne. Wartość bowiem tradycji mierzy się jej zakorzenieniem, najpierw w tradycji chrześcijańskiej, a następnie w dziedzictwie przodków.


Chcesz regularnie otrzymywać ciekawe artykuły na e-mail? Zapisz się do naszego e-biuletynu, a regularnie będziesz otrzymywał zajawki pojawiających się artykułów. Będziesz zawsze na bieżąco!