1/2018
Trudno sobie wyobrazić Boże Narodzenie bez
choinki, szopki, czy wieczerzy wigilijnej, a Wielkanoc bez święconki
i procesji rezurekcyjnej. Bez przekazywania zwyczajów i rytuałów
bylibyśmy wyalienowani z historii, odcięci od naszych korzeni, zawieszeni
w próżni. Tradycje są stare jak świat. Faryzeusze też mieli swoje
tradycje, które sobie przekazywali (Mk 7,13). Jednak te tradycje budziły
zastrzeżenia u Jezusa, który ostro je krytykował. Dlaczego? Przeczytajmy perykopę zapisaną na kartach Ewangelii św.
Marka: 7,1-13, a zrozumiemy, że są tradycje i Tradycje.
Uczniowie Jezusa i nieczyste ręce
Komuś nieobeznanemu z religią żydowską i przepisami Tory mogłoby się wydawać, że krytyczne słowa faryzeuszy pod adresem uczniów Jezusa są jak najbardziej słuszne. Przecież uczono nas w domu, że trzeba myć ręce przed jedzeniem. Tego wymagają podstawowe zasady higieny. Ale w tym wypadku nie chodzi wcale o brudne ręce, tylko o ręce nieczyste. Różnica jest bardzo istotna: według wyjaśnień Tory, grzech czynił nieczystym nie tylko człowieka, ale i przedmioty, które dotknął człowiek grzeszny, nieczyste z samej definicji były niektóre zwierzęta, ciało zmarłego, kobieta miesiączkująca, etc. Człowiek, który się dotknął czegoś lub kogoś nieczystego, nie mógł wejść do świątyni, nie mógł uczestniczyć w kulcie, a przecież było obowiązkiem każdego Izraelity oddawanie czci Jedynemu Bogu. Posiłek także był czynnością sakralną, a zatem trzeba było sobie (na wszelki wypadek) obmyć ręce, aby usunąć rytualną przeszkodę do godziwego jego spożycia.Skoro kodeks czystości rytualnej znajduje się w Torze, a zatem jest słowem Bożym, dlaczego uczniowie Jezusa go nie zachowują? Czyżby Jezus uznał, że te przykazania straciły swoją aktualność? Tradycje są dobre, jeśli wyrażają to, czym człowiek żyje, co ma w swoim sercu. Kiedy pozostaje tylko zewnętrzny rytuał, a serce jest daleko od tego, czemu dany zwyczaj ma służyć, to rodzi się pytanie, jaki jest sens jego praktykowania. Jezus nie odpowiada na pytanie faryzeuszy i uczonych w Piśmie, ponieważ ich intencje są przewrotne. Im nie chodzi wcale o to, dlaczego uczniowie nie zachowują Prawa, lecz dlaczego Nauczyciel na to pozwala. A pozwala dlatego, aby pokazać, co jest istotą prawdziwej nieczystości.
„Wy zwracacie uwagę na rzeczy drugorzędne – chce faryzeuszom powiedzieć Mistrz z Nazaretu – a zapominacie o tym, co istotne”. I aplikuje do ich postawy słowa Izajasza: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie” (Iz 19,23). Jezus zwraca uwagę na serce. Na to, co jest we wnętrzu człowieka. Dokonuje przedefiniowania pojęcia nieczystości.
Słowo Boże bez komentarza
Intencją Jezusa było oczyścić słowo Boże z tego wszystkiego, co było jedynie drobiazgową interpretacją poszczególnych przykazań. Żydzi lubili roztrząsać każde zdanie Pisma na wszelkie możliwe sposoby, stąd powstały obszerne komentarze do niego, zwane halachą, która potem stała się częścią Talmudu, a która w Ewangelii nosi miano tradycji starszych. W ten sposób dochodziło nieraz do tego, że interpretacje zniekształcały sens Bożego słowa.
Ks. abp Grzegorz Ryś w swojej książce o św. Franciszku napisał: „Naszym problemem najczęściej jest to, że kiedy czytamy Ewangelię, to musimy do niej dopisać komentarz”. Ten sam problem mieli faryzeusze i uczeni w Piśmie. Chcieli do każdego przykazania Bożego dopisać komentarz. Wydawało im się, że oni lepiej wiedzą, co autor miał na myśli. Jak na zajęciach z polskiego: nauczyciel często stawiał pytanie: Co autor wiersza miał na myśli? Ale tutaj Autorem jest sam Bóg. Dlatego Syn Boży lepiej od faryzeuszy wiedział, co Ojciec miał na myśli. I jedynie Jego komentarz jest w tym przypadku merytoryczny.
Dlaczego Jezus tak uwziął się na faryzeuszy?
Biedni faryzeusze! Ciągle są krytykowani, poniżani, wydrwiwani, twierdzą, że Jezus im ubliża. Czy rzeczywiście wszyscy faryzeusze zasługiwali na takie traktowanie? Czy nie było wśród nich ludzi prawych, autentycznie pobożnych? Z pewnością byli. Ale Jezus był człowiekiem swojej opoki i własnego środowiska kulturowego. A w tym środowisku było standardem mówienie hiperbolami oraz używanie wielkiego kwantyfikatora. Poza tym, w czasach kiedy spisywano Ewangelie, nastąpiło definitywne rozejście się dróg Kościoła i Synagogi, a określenie „faryzeusz” stało się już stereotypem, nośnym hasłem w słowniku kościelnym. Tak naprawdę to tu nie chodzi o faryzeuszy. Chodzi o nas i o nasze przewrotne wtrącanie się w życie innych, którzy mają swoje zwyczaje, swój styl, swoje upodobania, ale są przynajmniej szczerzy w tym, co robią. Ewangelia nie została napisana dla faryzeuszy, ani przeciw faryzeuszom, ale dla nas, abyśmy mogli się w niej przeglądać, jak w lustrze. Bo może my też lubimy chodzić w powłóczystych szatach (oczywiście to tylko metafora) i oczekiwać, że inni będą nas podziwiać (z daleka).
Co czyni człowieka nieczystym?
„Nic nie wchodzi z zewnątrz do człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym” – stwierdza Jezus. Dlaczego? Ponieważ nieczystość to nie jest skutek dotyku takiej czy innej rzeczy, zwierzęcia czy człowieka, lecz to jest w gruncie rzeczy skoncentrowanie się na samym sobie. W czasach Jezusa nie znano pojęcia „egoizm”. Natomiast dobrze znano pojęcie „nieczyste”. Bo egoizm to jest właśnie to, co „wychodzi” ze mnie, co manifestuje na zewnątrz moje „ja”. „To bowiem, co wychodzi z człowieka, czyni go nieczystym”. A co wychodzi z wnętrza? Jezus dokładnie wymienia: złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota.
Bardzo łatwo jest zauważyć „nieczyste” u drugiego. Tymczasem chodzi o to, aby „nieczyste” zauważyć u siebie. A to jest o wiele trudniejsze. Jeżeli będziemy często przeglądać się w lustrze Bożego słowa, dostrzeżemy prawdę o nas samych. Bo to słowo Boże jest tą właściwą Tradycją, którą powinniśmy sobie przekazywać.
Uchylanie przykazań
„Sprawnie uchylacie Boże przykazanie” – mówi Jezus. Użyty tutaj grecki czasownik atheteo oznacza również „czynić niewykonalnym”. To jest porażający zarzut. Faryzeusze uniemożliwiają ludziom zachowanie Bożych przykazań. Ale dlaczego? Aby mieć nad nimi poczucie wyższości, aby uważać się za doskonałych, pobożnych, a więc „czystych”. Ludzie przez wieki tworzyli wyjaśnienia i komentarze do Tory, do Bożego Prawa, aby je lepiej wyjaśnić. Ale z czasem te komentarze przerosły ludzkie możliwości i wprowadziły ich w niewolę. Św. Paweł napisał, że Chrystus „wykupił nas z przekleństwa Prawa” (Ga 3,13), zaś „Prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło nas spod Prawa grzechu i śmierci” (Rz 8,2). Na czym polega Prawo Ducha? Nie znosi ono przykazań Bożych, lecz uzdalnia do ich wypełnienia zgodnie z Bożym zamysłem, a nie według ludzkich interpretacji.
Co z tą tradycją?
Jezus krytykuje tradycje, jakie sobie przekazywali faryzeusze i uczeni w Piśmie. Jednak są różne tradycje. Jest taka tradycja, której powinniśmy się trzymać, którą przekazali nam apostołowie, którą przekazuje nam Kościół. To są słowa samego Jezusa. Bez komentarza. Jedynym komentarzem do nich jest to, co Jezus uczynił, jak żył i jak umarł. Św. Paweł pisze do Koryntian: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem (czyli Tradycję), że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem” (1Kor 15,3‑4). A po swoim zmartwychwstaniu zesłał nam Ducha Świętego, który nam przypomina to wszystko, co powiedział Jezus (por. J 14,26). Duch Święty jest w Kościele strażnikiem Tradycji. Wystarczy, że przeczytamy, zapamiętamy i będziemy wprowadzać w życie to wszystko, co Jezus powiedział w Ewangelii. A obmywać, to powinniśmy nasze serca w sakramencie pojednania.