1/2020
Gdy św. Antoni po raz pierwszy objawił swoją teologiczną wiedzę w Forlì, prawdopodobnie około 1222 r. latem, od blisko dwóch lat nie miał w ręku żadnej teologicznej książki, a nawet prawdopodobnie pełnego tekstu Pisma Świętego. Całą teologiczną wiedzę zdobył dzięki formacji u Kanoników Regularnych św. Augustyna. Jak trafił do tej wspólnoty?
Ferdynand, syn Marcina, znany jako św. Antoni z Padwy albo z Lizbony, urodził się w Lizbonie, w Portugalii, w 1195 r. lub nieco wcześniej, a zmarł w Padwie w 1231 r. Dość młodo wstąpił do Kanoników Regularnych św. Augustyna, gdzie otrzymał gruntowne wykształcenie teologiczne. Nie wiemy, co go tam pociągnęło. Być może na jego decyzję miał wpływ wuj Ferdynand, kanonik żyjący przy lizbońskiej katedrze, w pobliżu której mieszkała jego rodzina.
Zanim dotarł do Włoch
Ferdynand uczył się najpierw w szkole przykatedralnej, ale gdy w końcu sam zapragnął szukać prawdy, znalazł się we wspólnocie Kanoników Regularnych św. Augustyna, którą ok. pięćdziesięciu lat przed jego urodzeniem założono w Lizbonie, a dla której przyjmuje się tę samą datę fundacji, jaka jest datą wyzwolenia Lizbony spod panowania arabskiego, czyli 1147 r. Gdy już zdecydował się pozostać we wspólnocie kanoników, przeniósł się do Coimbry, ówczesnej stolicy Portugalii, która miała liczniejszą wspólnotę i lepiej wyposażoną bibliotekę.
Od Ferdynanda do Antoniego
Zapewne w Coimbrze Ferdynand otrzymał święcenia kapłańskie. Tam też spotkał się prawdopodobnie zarówno z żywymi jak i z martwymi misjonarzami franciszkańskimi, którzy zginęli w Maroku 16 stycznia 1220 r. To spotkanie doprowadziło go do pragnienia pójścia w ich ślady. W tym celu, już jako kapłan, rozstał się ze wspólnotą kanoników i przystał do franciszkanów, przybierając imię Antoniego, patrona pustelni braci św. Franciszka w Coimbrze. Wkrótce rzeczywiście wyruszył do Maroka, ale Bóg go tam nie chciał, bo zachorował, zanim wysiadł na afrykańskim lądzie. Zdecydował się na powrót. Ale statek, którym wracał, miotany burzą, wysadził go na Sycylii, skąd wkrótce udał się razem z miejscowymi franciszkanami na kapitułę do Asyżu, aby tam oddać się do dyspozycji św. Franciszka.
Trafił na wielkie zgromadzenie nowego zakonu. Nie narzucał się Franciszkowi. Po kapitule, przygarnięty przez prowincjała z Bolonii, skierowany został na pustelnię, aby rozmodlonym braciom celebrować Mszę Świętą. Po pewnym czasie przypadkowo ujawnił swoją teologiczną formację i kaznodziejskie zdolności. Odtąd stał się kaznodzieją, który wędrował po północnej Italii i środkowej Francji, przeciwstawiając się atakom katarów i albigensów na Kościół katolicki. Podczas takiej działalności św. Franciszek, który lękał się teologów, zlecił mu, aby braci nauczał teologii.
Arca Testamenti
Podobno św. Antoni głosił kiedyś przemówienie w obecności papieża Grzegorza IX, który trochę dziwnie nazwał go Arca Testamenti, to jest „Skrzynią” (Arca) czyli „Skarbnicą Przymierza” – bo i tak można by tę dziwną nazwę przełożyć.
Gdy św. Antoni po raz pierwszy objawił swoją teologiczną wiedzę w Forlì, prawdopodobnie latem ok. 1222 r., od blisko dwóch lat nie miał w ręku żadnej teologicznej książki, a nawet prawdopodobnie pełnego tekstu Pisma Świętego. Cała jego teologiczna wiedza, zdobyta dzięki formacji u Kanoników Regularnych św. Augustyna, stanowiła jakby część jego osoby. Mówił z pamięci, z pamięci cytował Pismo Święte i różnych pisarzy kościelnych dawnych, a nawet całkiem świeżych, jak św. Bernard z Clairvaux, który zmarł około siedemdziesięciu lat wcześniej. Pisząc swoje kazania niedzielne i świąteczne, które są swoistym podręcznikiem teologicznym dla braci, których – zgodnie ze zleceniem św. Franciszka – miał uczyć teologii.
Choć Antoni znał „Księgę Sentencji” Piotra Lombarda, który w swoim zbiorze cytatów z pisarzy kościelnych zaproponował schemat teologii systematycznej, nawiązujący do symboli wyznania wiary, a który został powszechnie przyjęty przez późniejszych scholastyków i teologów, to posłużył się schematem bardziej związanym z tradycją. Po prostu komentował obowiązujący wówczas lekcjonarz mszalny, wyjaśniał i rozwijał niedzielne czytania mszalne, podejmując tematy teologiczne, jakie podsuwały same czytania, a przede wszystkim jakie przypominały rozłożone na cały rok kościelny „misteria”, ilustrujące poszczególne etapy Bożego dzieła stworzenia i zbawienia, jakie przeżywamy podczas niedzielnej liturgii kościelnej.
Uformowany w dopiero co zrodzonej Portugalii, w szkole kanoników regularnych, w której nawiązywano do najlepszych wzorów teologicznych i praktyk religijnych, przechowywanych w tradycji kościelnej i utwierdzonych we wspólnotach zakonnych i kanonickich, Antoni pojawił się w Italii i we Francji rzeczywiście jako jakaś „skarbnica Tradycji”. I po prostu tę tradycję spotkanym ludziom, w których ona już trochę zwietrzała, przekazywał słowem mówionym i pisanym. I ta odnowiona tradycja rozwijała życie wspólnot kościelnych, a także odradzała i pogłębiała życie duchowe poszczególnych osób. A odkrywając i przekazując całe bogactwo tradycji kościelnej, Antoni przeciwstawiał się tym samym i obnażał wymysły nowych ruchów, które rozwijały się głównie dzięki krytyce Kościoła, a zwłaszcza duchowieństwa.