POSŁANIEC ANTONIEGO
3/2018
W pięknie tkwi siła!
Kilkanaście lat temu zastanawiałam się, czy zawód który wykonuję, może przynieść coś dobrego i trwałego, czy tylko coś doraźnego, a więc niestabilnego. 
Pracuję jako wizażysta już 20 lat. Różnie to bywało w trakcie zdobywania przeze mnie szlifów w tym zawodzie. Po zdobyciu pierwszych umiejętności w profesjonalnej amerykańskiej firmie, podjęłam pracę w tzw. biznesie. Początkowo byłam bardzo zadowolona, jednak po kilku latach zaczęłam dostrzegać, że to co robię, to nie jest pełny obraz tego, co robić powinnam. A mianowicie, kreowanie wizerunku poszczególnych osób, które do mnie przychodziły, według mojej oceny, było zbyt płytkie. Odbywało się na poziomie zaspakajania potrzeb w danym momencie.
A to panna młoda szła do ślubu, bądź manager chciał wiarygodnie reprezentować swoją firmą przed klientem. Kobieta na zakręcie po przejściach chciała poczuć się pewniej....
Ale po ślubie, następnego dnia panna młoda już wyglądała inaczej, manager potrzebował podkreślać inne cechy w życiu prywatnym, a kobieta w końcu wychodziła z zakrętu.
Podejmując współpracę z osobami niepełnosprawnymi, głównie z niewidomymi, przekonałam się jak ważne jest to, aby każdy z nas posiadał umiejętność podkreślania swoich atutów. To, co nosimy na sobie „okrywa” ok. 80% naszej skóry, jest więc istotne co na nią założymy. Jeśli będziemy się czuć w ubraniu, swobodnie i atrakcyjnie, nie będzie to stanowiło dla nas kolejnej bariery do pokonania między nami, a otoczeniem. Bez wątpienia ma to duży wpływ na nasze samopoczucie i naszą samoocenę, a w konsekwencji ma też ogromny wpływ na naszą jakość życia. Jesteśmy wtedy pogodniejsi i bardziej pewni siebie. Otoczenie, w którym przebywamy odbiera nas wtedy jako osoby pogodne i takie, które wiedzą czego chcą.
Wielokrotnie miałam okazję obserwować, jak poprawienie wizerunku w efekcie poprawiało jakość życia osób z którymi współpracowałam. Współpraca polegała na tym, że moi klienci często musieli się trochę natrudzić, aby poczuć się dobrze, właściwie.
Można śmiało powiedzieć, że odkrywanie i eksponowanie piękna w nas, odkrywa nowe pokłady sił. Nasze słabsze strony przestają być takie istotne. Nie zużywamy na zmaganie się z nimi dużej ilości energii. Zaczynamy stawiać czoło nieco większym wyzwaniom. I tak codziennie możemy pokusić się o jeden więcej uśmiech, może nawet uda nam się zrobić coś, czego się do tej pory obawialiśmy.
Kilkanaście lat temu zastanawiałam się, czy zawód który wykonuję, może przynieść coś dobrego i trwałego, czy tylko coś doraźnego, a więc niestabilnego. Nie ukrywam, że byłam wówczas na zakręcie. Wtedy wpadły mi „przypadkiem” w oko słowa jakie św. Jan Paweł II wygłosił do młodych w Lyonie w 1986 r., które brzmiały mniej więcej tak:
„Nie mam srebra, ani złota, nie mam gotowych odpowiedzi na ważne pytania. Ale w świetle nauki Jezusa Chrystusa mówię Ci wstań! Wyprostuj się, wstań i idź!”


Chcesz regularnie otrzymywać ciekawe artykuły na e-mail? Zapisz się do naszego e-biuletynu, a regularnie będziesz otrzymywał zajawki pojawiających się artykułów. Będziesz zawsze na bieżąco!