3/2018
Wracam pamięcią do tegorocznej zimy, kiedy to w lutym dane mi było przeżyć piękny czas pielgrzymki po sanktuariach maryjnych Ekwadoru, Kolumbii i Peru…
Pielgrzymka organizowana przez Fundację Złota Róża prowadziła szlakiem południowoamerykańskich sanktuariów wraz z nawiedzeniem miejsca męczeństwa polskich błogosławionych franciszkanów o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego w peruwiańskim Pariacoto.
Na linii równika
W czwartym dniu pielgrzymowania dane nam było stanąć na linii równika. Piętnaście kilometrów od stolicy Ekwadoru Quito, w półpustynnej dolinie San Antonio de Pichiancha, znajduje się wymalowana linia równika, a właściwie dwie linie: pierwsza wytyczona przez francuskich naukowców i druga naznaczona przez Indian. Miejscowi przewodnicy, zwiedzając indiańską linię równikową w Muzeum Inti-Ñan (Drogi Słońca), podkreślają błąd w obliczeniach francuskich uczonych i chętnie demonstrują różne zjawiska występujące tylko na równiku. Większość grupy zmagała się zatem z ustawieniem jajka na główce gwoździa czy też z zamkniętymi oczyma starała się kroczyć po linii równikowej. Jak w pierwszym, tak i w drugim przypadku, nikomu nie udało się wypełnić poprawnie zadania i osiągnąć sukcesu, a przecież na równiku najprościej.
Metafora aktu pokory
Te równikowe zabawy skłoniły mnie do głębszej refleksji. Otóż, poznanie prawdy nie jest zagadnieniem ściśle teoretycznym, nie jest kwestią dającą się zadekretować. Tak samo dostęp do Boga nie jest owocem jedynie ludzkiego wysiłku. Jak pisze znany w świecie mentor duchowości katolickiej, dyrektor Centrum Aletti w Rzymie, o. Marko Ivan Rupnik SJ: „Dotarcie do światła nie jest kwestią dzielności, inteligencji i woli człowieka, ani owocem ascetycznych ćwiczeń. Poznanie Boga uwarunkowane jest nabraniem przez człowieka świadomości prawdy tego, czym jest jego życie: czy żyję po to, aby pozostać, czy po to, by umrzeć. Kontekstem poznania Boga jest zatem sam człowiek i prawda o nim jako o istocie, której źródło życia nie tkwi w niej samej i która, na dodatek, nadużywając grzechu została zraniona. Środowiskiem objawienia światła jest noc ludzkości”. Linia równikowa dzieląca kulę ziemską na półkulę północną i południową może stać się metaforą aktu pokory, który pozwala człowiekowi zejść do otchłani jego słabości i jego tymczasowości. Tam dopiero można posiąść pełną świadomość tego, co jest konsekwencją grzechu i tego, co jest darem łaski. Północ – południe, dobro – zło, poznanie – fałsz jednakowo przedziela równik pokory, którą się przyjmuje lub odrzuca.
Prawda o mnie
Trzeba jasno dodać, że nie chodzi tu o jakąś formę upokorzenia, lecz o „świętą pokorę”, o której pisał św. Franciszek z Asyżu. Jak stwierdza o. Rupnik: „Upokorzenia czekają na drodze samozbawienia, wówczas gdy człowiek sądzi, iż jest w stanie ostatecznie potwierdzić sam siebie i dać samemu sobie pełnię życia. To na tej drodze czekają gorzkie łzy wypłakiwane na ruinach naszych straconych nadziei”. Ale jeśli człowiek ze świętą pokorą przyjmuje prawdę o sobie, to w tej samej chwili staje się gotowy na przyjęcie światłości. Do tego potrzeba jednak czasu. A czas według zaginionego ks. Krzysztofa Grzywocza „jest wiernym kompanem jedynie tylko tych, którzy się z nim zaprzyjaźnili. Podąża równym krokiem jak wierny pies, nigdy nie opóźniając wędrówki zbytecznym oglądaniem się wstecz ani nie wyrywając się na złamanie karku przed siebie”. To piękne porównanie urzekło mnie w czasie mej osobistej próby poradzenia sobie z kroczeniem tip-topami po linii równika, oczywiście z zamkniętymi oczyma. I pomimo wielkich chęci, skupienia i wewnętrznej koncentracji schodziłem lekko na południe, zostawiając własne złudzenia.
Zamknięte oczy, niczym noc ludzkości, stwarzały nieograniczoną przestrzeń nadziei dla zwycięstwa, lecz pewność siebie i liczenie jedynie na własne siły, spowodowały zejście z drogi pokory. Zadecydował o tym wyczekiwany w sercu argument poklasku. I jak tu nie snuć analogii, które same nasuwają się w najmniej oczekiwanych momentach. Prosta linia równika a tyle skojarzeń. Nie wiem czy w szafach podróżników są jeszcze miejsca na duchowe rozważania. Być może pomiędzy lasem wieszaków z oryginalnymi ubraniami przywiezionymi z egzotycznych krajów będzie jeszcze miejsce na medytacje zapisane w sercu, niekoniecznie związane z nostalgiczną tęsknotą za przeszłością. Nie zapominajmy o tym, że człowieka można zrozumieć tylko w świetle wiary!