POSŁANIEC ANTONIEGO
1/2020
Niebo zaczyna się teraz
Kiedy myślimy o mistykach i świętych, zazwyczaj mamy przed oczami św. Jana od Krzyża, św. Teresę czy Ojca Pio. Tajemnicze wizje, stygmaty, ekstazy, odległe czasy i miejsca. Alicja Lenczewska była inna – to mistyczka „z krwi i kości”.
„Stanął przede mną Jezus. Bardziej realny, prawdziwszy niż wszystko, co było w kaplicy: niż ludzie, którzy stali obok. […] Wszystko przestało istnieć, był tylko On. Jego potęga, moc, ogrom coraz większy i ja coraz mniejsza przy Nim. Ogrom miłości tak wielkiej, niespotykanej, przed którą można tylko płakać nad swoją niewdzięcznością. A potem radość, że On mnie kocha. Radość rozsadzająca serce. Od tej chwili zmieniło się wszystko”. Alicja Lenczewska napisała te słowa gdy miała ponad 50 lat. Przez większość dotychczasowego życia – jak później wspominała – nie bardzo przejmowała się praktykowaniem wiary i samym Panem Bogiem, mimo iż wychowana została po katolicku. „Były okresy kilkuletnie, kiedy to żyłam poza Kościołem, prawie zupełnie będąc w wyraźnej sprzeczności z przykazaniami Bożymi” – wspominała.

Była wykształcona i inteligentna. Ciekawość świata nie pozwalała jej długo pozostawać w jednym miejscu, toteż wiele podróżowała, często wyjeżdżała z kraju, z bratem który znał ponoć dwanaście języków. Poznawała nowe miejsca i zwyczaje, zawierała nowe znajomości… I tak mijał jej tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Krajobrazy się zmieniały, podobnie jak ludzkie twarze wokół niej, ale kolejne zmiany i przeżycia nie zaspokajały ciekawości i niepokoju, który w sobie odnajdywała. Paradoksalnie – kolejne doświadczenia, zamiast wypełniać tę nieokreśloną pustkę, sprawiały, że stawała się coraz bardziej dokuczliwa i dojmująca.

Dopiero potem, po latach, kiedy Alicja wspominała tamte wydarzenia, odkryła, że i jej życie, jak życie każdego człowieka – nawet niewierzącego – skierowane jest ku czemuś, Komuś więcej, a tęsknoty, którą w sobie miała, nie mogły zaspokoić nawet najbardziej egzotyczne podróże i najgłębsze relacje z ludźmi.

„Stworzyłeś nas Panie skierowanych ku Tobie, i niespokojne jest nasze serce, póki w Tobie nie spocznie” – pisał św. Augustyn. Nawet najszlachetniejsze pragnienia, poszukiwanie sensu życia, dobra i piękna, bez odniesienia do ostatecznej rzeczywistości, nie są w stanie zaprowadzić pokoju w sercu i umyśle człowieka. „Tęsknota za nimi – wspomina – goniła mnie po wielu krajach przez wiele lat. Ale nadszedł wreszcie okres, kiedy coraz wyraźniej odczuwałam pustkę takiego życia”. Być może to był początek. Pustka, która prowadzi do przekonania, że skoro tak intensywne i ciekawe życie nie daje poczucia spokoju, to spełnienie musi być zupełnie gdzie indziej…
Chcesz regularnie otrzymywać ciekawe artykuły na e-mail? Zapisz się do naszego e-biuletynu, a regularnie będziesz otrzymywał zajawki pojawiających się artykułów. Będziesz zawsze na bieżąco!