2/2018
Włoskie przysłowie głosi: Prima di giudicare a qualcuno, prova di mettere le sue scarpe (Zanim zaczniesz kogoś osądzać, spróbuj założyć jego buty). Słowa te ukazują, że najczęściej wydawane o innych sądy są owocem pobieżnego oglądu – często bez wysiłku zagłębienia się w motywację takiej czy innej postawy, zagłębienia się w niepowtarzalną historię życia drugiego człowieka, środowisko jego wzrastania i aktualnego życia. Empatia zatem jawi się jako zdolność człowieka do pewnego wczucia się w rzeczywistość drugiego jak własną, by zrozumieć i zacząć nadawać na tych samych falach. Taka postawa wymaga jednak znajomości drugiej osoby.
Kręgi znajomości
Podejmując problematykę empatii w pierwszej kolejności należy wskazać, że człowiek nie ma obowiązku empatycznego podejścia do wszystkich osób, gdyż w praktyce jest to niemożliwe. Możemy jednak mówić o pewnych kręgach poznawczych, wraz z którymi rośnie także poziom empatycznego wyczucia.
Poznanie dokonuje się w czterech podstawowych etapach, z których każdy stawia przed człowiekiem ważne pytanie o drugiego, a tym samym wyznacza pewien krąg empatycznego zainteresowania. By kogoś poznać, trzeba niejako „wyjść” z siebie, wejść w życie drugiego człowieka. Należy jednak podkreślić, że owo wejście dokonuje się za zaproszeniem do przejścia i wejścia na kolejny poziom zażyłości.
Pierwszym kręgiem jest znajomość, jako obiektywnie uwarunkowane postawienie sobie ludzi w przestrzeni czasu i miejsca (studia, praca, grupa), które istotnie różni się od przyjaźni i sympatii. Sympatia bowiem angażuje sferę wzruszeniowo-afektywną człowieka, zaś od przyjaźni odróżnia się brakiem wewnętrznego głosu, który mówi „chcę twojego dobra”, tak jakby chodziło o mnie samego. Na tym etapie ludzie przypatrują się sobie, starając się odpowiedzieć na pytanie: „Jaki jesteś?”. Następuje pewien rodzaj obiektywnej oceny, której źródłem jest ogląd zewnętrznej postawy człowieka. Na drugim etapie można mówić o pewnym koleżeństwie z jakąś określoną grupą osób. Proces wzajemnego poznawania się rozwija się i przechodzi do odpowiedzi na pytanie: „Kim jesteś?”. Oba powyższe etapy są całkowicie bezafektywne, co pozwala bez sztuczności (gry przypodobania się drugiej osobie) ujrzeć prawdziwe oblicze drugiego człowieka. Z takim doświadczeniem koleżeństwo może rozwinąć się w przyjaźń, gdzie w grę wchodzi pewne zaangażowanie w dobro drugiego człowieka, chęć sprawienia, by tamten był szczęśliwy. Na tym poziomie relacji ludzie pytają: „Jaka jest twoja historia?”. I w końcu czwartym etapem, gdzie do głosu dochodzą uczucia, jest sympatia. Angażuje ona całą sferę uczuciową człowieka. Na tym poziomie musi zostać postawione najważniejsze pytanie: „Czy jesteś gotowy na ofiarę miłości?” na wzór miłości ofiarnej Chrystusa-Oblubieńca do Kościoła-Oblubienicy (por. Ef 5,21-33).
Spojrzenie głębi
Spojrzenie jest zagłębianiem się w osobę i odczytywaniem w niej piękna jej wnętrza. W takim spojrzeniu człowiek musi przekroczyć to, co cielesne w osobie, by dotrzeć do poznania duchowego i jedności na poziomie ducha. Miłość duchowa sprawia, że człowiek żyje osobą, która jest poza nim i uświadamia sobie, że jest przez nią kochany. Istotne jest, że ta osoba istnieje poza człowiekiem – nie jest jego wyobrażeniem ani myśleniem o niej, lecz istnieje niezależnie od…, własnym istnieniem. To odarcie z ludzkich wyobrażeń oczyszcza obraz osoby i czyni go rzeczywistym i niezależnym od ludzkiego myślenia. W ten sposób człowiek kocha rzeczywistą osobę, nie zaś swoje wyobrażenie o niej, czyli w rzeczywistości samego siebie (swoją własną miłość do drugiego człowieka).
Ta realność spojrzenia na drugą osobę rodzi miłość, która umie widzieć i wsłuchiwać się w potrzeby i sprawy drugiego człowieka (empatia). Polega to na spojrzeniu i słuchaniu drugiego człowieka, biorąc pod uwagę jego niepowtarzalny świat, jego historię, wychowanie, jego sposób patrzenia na otaczającą rzeczywistość i siebie, jego osobowość, jego potrzeby i sytuację obecną. Taka miłość jest zdolna wczuć się i zrozumieć, co dla danej osoby znaczy ból, radość, przyjaźń, nadzieja, lęk, itd. Na tym polega miłość dotykająca wszystkich spraw codzienności.
Mowa milczenia
Miłość duchowa nie potrzebuje słów, by być wyrażona. Wzajemne spojrzenie pełne empatii koduje i odczytuje mowę miłości w postawie: poświęcony czas pomimo zmęczenia, pierwszeństwo czasu pośród innych osób i spraw, zdolność dzielenia się, niepokój (czasami ten irracjonalny) i troska – bezinteresowne zainteresowanie życiem drugiej osoby, choć nie zawsze jest to pasjonujące wyznanie, i gesty: dłoń na dłoni, sprawianie drobnych przyjemności (wiem, że to lubi), muśnięcie dłonią twarzy i wiele innych sposobów.
Całość tych spontanicznych odruchów tworzy niepowtarzalną aurę kodu miłości, którą druga osoba odczytuje w tym samym kluczu i rozumie, co zostało jej powiedziane.
Pola empatii
Opisane powyżej przejawy empatycznego podejścia do drugiej osoby, nabierają szczególnego wymiaru w obliczu towarzyszenia w różnych sytuacjach życiowych. Szczególnie tam, gdzie nie ma dobrych, gotowych rozwiązań:
- kłopoty finansowe związane z brakiem stałej pracy;
- utracone nadzieje na miłość, szczęście, spokój, itd;
- ciężka choroba;
- śmierć bliskiej osoby;
- towarzyszenie umierającemu.
Wszystkie te sytuacje stawiają człowieka wobec pytania: „dlaczego”, „dlaczego ja”? Na ogół ludzie silą się na banalne pocieszanie, które zamyka się w słowach „zobaczysz, wszystko będzie dobrze” lub „zobaczysz, jakoś się to ułoży”. Dla osoby dotkniętej nieszczęściem takie słowa stają się torturą. Empatia w takich życiowych doświadczeniach każe milczeć i czuć wraz z drugim człowiekiem, by wspólnie pokonać ten zakręt życia. Lepiej powiedzieć „nie znam odpowiedzi”, niż silić się na morały i wymyślne interpretacje sytuacji.
***
Empatia – słowo, które często zawieszone na ustach ludzi – tylko tam pozostaje, gdyż empatia w jakiejś mierze jest wzięciem na siebie części czyjegoś bólu. Stąd prawdziwa empatia zaczyna się tam, gdzie jest prawdziwa miłość, której fundamentem jest bezinteresowność i ofiarność.