3/2018
Pojęcie powołania kojarzy się z pełną konsekracją osoby dla Boga, z ukierunkowaniem własnego życia na ścieżkę zakonną czy kapłańską. Jest to jednak tylko jeden z aspektów zakresu rozumienia tego terminu. Potocznie mówi się także – to pielęgniarka, stolarz, kierowca z powołania, czyli szczególnie zdolny, ale nade wszystko w pełni poświęcony swojemu zawodowi, pracy i właśnie realizacji charyzmatu osobistego, który posiada każda osoba. Jak to się przedstawia u św. Franciszka z Asyżu?
Św. Franciszek jest jedną z nielicznych osób, które uzyskały aprobatę i uznanie nie tylko u chrześcijan, ale również wśród przedstawicieli innych religii. Dlaczego? Jego powołaniem, które realizował do granicy ludzkich możliwości, było być człowiekiem. Banalne? – bynajmniej. Święty napisał w swoim Testamencie: „…sam Najwyższy objawił mi, że powinienem żyć według formy świętej Ewangelii”. Pojął, że bycie bliźnim dla jakiegokolwiek wyrazu stworzenia wiedzie przez Stwórcę.
Dzisiaj jest to niepopularny punkt widzenia, bo postrzegany jako ograniczenie „wolności stanowienia o sobie”. Skierowanie się ku formom religijnym, które „pachną” średniowieczem, a nie teraźniejszością – choć sama ona nie umie czy nie wie, w którą stronę podążyć – traktowane jest jako regres.
Błędne koło.
Droga nawrócenia
Św. Franciszek przeszedł także ten etap podczas własnego nawrócenia. Najprościej mówiąc polegało ono na przewartościowaniu pojęcia siebie i podejścia do otaczającej rzeczywistości, czyli na przejściu od egocentryzmu i wymogu, by wszystko kręciło się wokół mnie, do teocentryzmu, gdzie Bóg i Jego logika relacji z ludźmi, stworzonymi „na obraz i podobieństwo”, stają się jedynym i centralnym punktem odniesienia. Czytamy w Napomnieniu V: „Zwróć uwagę, człowieku, w jakiej godności postawił cię Pan Bóg, ponieważ stworzył cię i ukształtował według ducha na podobieństwo swoje” (Np V,1). To znaczyło dla Asyżanina być bratem każdego, a dla nas patrzących na niego, wyraża najpełniej humanizm w jego najczystszej postaci. Jest to humanizm ewangeliczny, w którym miłość i dobro jest motywacją, siłą i motorem działania, celem i realizacją życia.
Powołanie do bycia człowiekiem jest wspólne dla każdej osoby, jest uniwersalne i nie używa kategorii ideologicznych, społecznych, kulturowych, ale odwołuje się do wartości absolutnych i niezaprzeczalnych. Propozycję Boga, by przez Niego i w Nim dojrzewać do bycia człowiekiem, Święty z Asyżu przyjął w intuicji oświeconej przez Ducha Świętego. Spojrzenie na Ukrzyżowanego spowodowało w nim przemianę rozumienia obecności Boga w świecie.
Logika Bożego Syna
Jezus przyjmując naszą naturę „ogołocił samego siebie” z boskości, by być osiągalnym dla człowieka, i by wskazać, co znaczy być człowiekiem w pełni. Franciszek zaakceptował logikę Syna Bożego jako własną, rozumiejąc, że w oddaniu się innym w imię miłości, jedynej kreatywnej rzeczywistości, buduje prawdziwą relację międzyludzką. Ewangelia, objawienie się Boga-Człowieka, nadało sens wspólnocie ludzkiej, w przeciwieństwie do tego, co obecnie pragnie się zasiać w umysłach osób, gdzie wizja Boga jest albo oznaką nierealności albo stłamszeniem wolności osoby.
Święty z Asyżu odbicie Boga i siebie postrzegał w bliźnim, i kiedy nie rozumiał, dlaczego inni nie podzielali tej postawy, starał się tym bardziej być człowiekiem, by bliźni mogli zobaczyć siebie w nim. Oskarżał siebie, a nie drugiego, o zbyt małe człowieczeństwo, przejrzystość, miłość, i tak tworzył pomost, po którym docierał do najbardziej osamotnionej osoby, zamkniętej w egocentrycznej sferze samowystarczalności, gdzie drugi był tylko intruzem.
Przeniknięty życzliwością
Franciszek poprzez humanizm wskazywał na Autora, na Stwórcę, na Dawcę życia i miłości, który wyzbywszy się wszystkiego, ofiarował się ludzkości jako możliwość wyboru dobra, piękna, pokoju, właśnie w pełnej wolności, która akceptuje decyzje słuszne i błędne, nie przestając pokładać zaufania w swoim stworzeniu. Dla Asyżanina to było odkrycie zmieniające dotychczasowe kategorie w życiu, i objawiające mu kim jest Bóg-Człowiek i kim jest człowiek dla Boga. Tym skarbem chciał się dzielić z innymi, zachwycić innych bliskością i ojcowsko-matczyną obecnością Pana wśród ludzi, wyrażaną przez jego współbraci, stąd napisał w Regule niezatwierdzonej: „I ktokolwiek by do nich przybył, przyjaciel czy wróg, złodziej czy łotr, niech będzie życzliwie przyjęty. […] I niech wystrzegają się, by na zewnątrz nie pokazywali się jako smutni i posępni obłudnicy, lecz radujący się w Panu, pogodni i stosownie życzliwi” (1Reg VII,14-16).
Przeniknięty miłością do Boga, św. Franciszek pozostawił Rozważania nad modlitwą Ojcze nasz, i jeden z fragmentów jest dobrym zwieńczeniem przeżywania przez Świętego pełni człowieczeństwa: „Bądź wola Twoja jak w niebie, tak i na ziemi: abyśmy kochali Cię z całego serca […] i bliźnich naszych kochajmy jak i nas samych, wszystkich pociągając według sił ku Twej miłości, ciesząc się z dobra innych jak z własnego i współcierpiąc w nieszczęściu i nikomu nie dając żadnego zgorszenia” (On 5).