POSŁANIEC ANTONIEGO
2-3/2023
Alfa i Omega
Rzemieślnik. Uciekinier z miasta do małej mazowieckiej wioski, gdzie stworzył swoją pracownię. Twórca „nieprofesjonalny” z pogranicza sztuki ludowej i nie tylko. Samouk, malarz, rzeźbiarz, grafik, eksploatujący rozmaite techniki artystyczne i formy wyrazu. Z wykształcenia historyk, archiwista, regionalista. Jeden z nielicznych polskich artystów zajmujących się grafiką odpustową. Od 2011 roku stara się wskrzeszać tradycyjną technikę drzeworytu ludowego. Autor około 200 matryc graficznych w technice druku wypukłego (drzeworytu, linorytu, pilśniorytu) oraz wielu innych prac wykonanych w różnych technikach. Marek „Prus” Głowacki o sztuce w rozmowie z Katarzyną Gorgoń.
Dzień dobry. Na początek proszę o parę słów o sobie. Jak to się stało, że jest Pan artystą? Dlaczego akurat sztuka Pana pociąga? 
W moim przypadku sztuka zrodziła się jako chęć podwyższenia umiejętności rzemieślniczych. Przez wiele lat pracowałem jako renowator mebli zabytkowych. Wymagana jest tam umiejętność rysunku, malarstwa oraz podstaw rzeźbiarskich. Wymyśliłem sobie, że tworząc drzeworyty będę rozwijać te umiejętności. Mój stryj, historyk sztuki, dr Kazimierz Głowacki podsunął mi pomysł, aby sięgnąć do pięknej tradycji grafik dewocyjno-odpustowych z dawnych wieków. Zacząłem więc kopiować egzemplarze grafik przechowywane w zbiorach muzealnych. Było to o tyle ciekawe, że zainteresowali się tym muzealnicy oraz etnografowie, którzy umocnili mnie w chęci kontynuacji tej ścieżki.

Piękne początki! A proszę powiedzieć: czy w takim razie sztuka łączy się u Pana z wiarą? 
Grafiki odpustowe zawsze wiązały się z potrzebą serca prostych ludzi do prywatnej strefy sacrum. Choć powstawały w ten sposób prace amatorskie o prymitywnym wyglądzie, to posiadają one zdecydowanie olbrzymi pokład emocji związanych ze strefą wiary. Warto wspomnieć w tym miejscu, że w Polsce dwie takie „nieprofesjonalne” grafiki-drzeworyty uznawane są za „cudowne” i objęte są kościelnym kultem religijnym. Tworzenie takiej grafiki to wiele godzin pracy, podczas której mam czas, aby zastanowić się nad tym, co dane przedstawienie niesie i jakie pokładano w nim nadzieje. Uważam, że każdy rodzaj twórczej kreacji ma w sobie ślad Tego, który stworzył nas na obraz i podobieństwo. W moim przypadku proces tworzenia jest rodzajem modlitwy.
Chcesz regularnie otrzymywać ciekawe artykuły na e-mail? Zapisz się do naszego e-biuletynu, a regularnie będziesz otrzymywał zajawki pojawiających się artykułów. Będziesz zawsze na bieżąco!